księżna mediolanu Renata Czarnecka

KSIĘŻNA MEDIOLANU

Z jego oczu bije pewność siebie. Zapewne myśli, że żądza przyćmiewa mi rozsądek, że chuć rozpala moje łono tak bardzo, iż niepomna na to kim jestem, pragnę jedynie zaspokojenia cielesnych żądz. Ile miał kobiet, ilu kochanków ten młodzieniec, którego twarz jest niezrównanym pięknem, a ciało jakby wyrzeźbione z marmuru. Dlaczego włóczył się co noc po ciemnych brudnych ulicach Pawii, zamiast grzać łoże damom, których mężowie ze względu na wiek nie są w stanie ich zaspokoić?
Albo oddawać się miłości w objęciach purpuratów, którym nie wolno kochać nikogo poza Bogiem, ale u których pokusa wielbienia chłopców jest tak nieodparta i nęcąca, że nie potrafią i nie chcą jej sobie odmówić.
Zepsuty przez ulicę, poniżony przez tych, co stoją ponad nim, zadowoli się błyskiem złota, które będę mu pokazywać każdego dnia, by pożądał go nieustannie. Jest biedny, a bieda budzi pragnienie wydobycia się z niej. Zatem już do mnie należy.
Oczy księżnej prześlizgiwały się po postaci Marcella. Ciemne loki spływały mu na ramiona, cera miała brzoskwiniowy odcień. Wystarczy ubrać go w piękne szaty, by wydobyć piękno i czar tego młodzieńca. Izabela wyraźnie czuła na sobie jego spojrzenia. Zapewne zastanawia się, czy to na pewno byłam ja? – myśli przepływają jej przez głowę. Może czuje się rozczarowany, gdyż liczył, że pragnę uczynić z niego mego kochanka. Jak bardzo się pomylił! Próżność i przebiegłość biją mu oczu. Właśnie takiego człowieka potrzebuję.
Niech będzie zepsuty jak samo piekło, byleby był chciwy złota, wtedy będzie mi jadł z ręki.
– Potrzebuję człowieka do posług – rzekła księżna.
– Tylko tyle, najjaśniejsza pani? – Zdziwienie rysowało się na jego twarzy.
– Aż tyle – poprawiła go. – Możesz dalej żyć jak szczur, możesz wrócić do śmierdzących nor, z których wygonią cię głód i chłód nocy. Albo pozostać tu i wiernie mi służyć.
Izabela wstała z krzesła, podeszła do młodzieńca i wbiwszy w niego wzrok, rzekła:
– Daję ci obietnicę godziwej zapłaty, w zamian żądam ślepej lojalności.
Pochylił się w ukłonie i odparł:
– Już ją masz, najjaśniejsza pani.
Na jego ustach igrał uśmiech. Nie wątpiła, że ten młodzieniec podbije serce każdego mężczyzny.

Close Menu