POD SZTANDAREM MIŁOŚCI

Dochodziła siódma wieczór. Naryszkina była w buduarze i szykowała się do wyjścia. Wkrótce była gotowa, i w oczekiwaniu na księżnę Helenę Radziwiłłową sięgnęła do szufladki sekretarzyka i wyjęła z niej list. Usiadła na szezlongu i czytała go po raz kolejny, a za każdym razem jej twarz okrywała się zadumą. List był od Borysa, który z radością donosił, że Maria będzie miała okazję poznać księżniczkę Gagariną, która wraz z ojcem wkrótce zawita do Warszawy i że on, Borys, bardzo jej zazdrości, że będzie mogła być przy Nadieżdzie, tak blisko jego ukochanej, i każdego dnia przebywać będzie w jej towarzystwie. Wyraził absolutne przekonanie, że zostaną przyjaciółkami, gdyż księżniczka jest istotą tak miłą i uprzejmą, że nie ma człowieka, który by jej nie pokochał. Biedny Borys – pomyślała Maria i westchnęła ciężko, gdy ktoś zapukał do drzwi i zaraz ujrzała ojca. Pochwyciła jego wzrok i uśmiechnęła się strapiona.
– Znowu czytasz ten list? – spytał, spoglądając na kartkę w jej ręku.
– Tak, ojcze – powiedziała przygnębiona. – Wiesz, w każdym słowie, w którym Borys wspomina o księżniczce Gagarinej, przebija wielka radość.
– Której ty nie podzielasz, jak widzę – zauważył.
– Nie podzielam – przyznała. – Miałam sposobność poznać księżniczkę u księżnej Radziwiłłowej… – Maria nagle urwała, jakby w istocie pragnęła dla siebie zachować prawdziwe wrażenia jakie odniosła z tego spotkania.
– Nie spodobała ci się?
– Jest piękna, ale…
Nieoczekiwanie zamilkła, jakby zastanawiała się, jakiego słowa użyć, żeby było najodpowiedniejsze, a zarazem nikogo nie uraziło.
– Bardzo młoda – dokończyła.
– To prawda, ma dopiero piętnaście lat, ale przecież czas nie stoi w miejscu – odparł, chcąc ją pocieszyć.
– Masz rację, oboje potrzebują czasu – przyznała. W tej chwili poczuła jakąś ulgę, a spokój zawładnął jej sercem. Należało więc czekać aż przyszłość sama rozstrzygnie o ich losach.
– A co u Barbary? – spytał książę, szczerze ciekaw wieści o młodszej córce, wiedział bowiem, że drugi list był od niej.
Maria uśmiechnęła się tajemniczo.
– Przygotowania do ślubu zajmują całą jej uwagę – powiedziała. – Krawcowe szyją dla niej suknię z najlepszych koronek i jedwabi. Nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę moją siostrę. Wiesz, tyle radości jest w słowach Barbary, iż nie wątpię, że pogodziła się z wyborem cesarzowej i nawet zdaje się być zadowolona z tego mariażu.
Maria uniknęła słowa: szczęście, gdyż w jej osądzie było ono zarezerwowane dla tych, którzy stając na ślubnym kobiercu, już kochają. Tymczasem Barbara, zaślepiona przygotowaniami do ślubnej uroczystości, uczucie odkłada na potem, w nadziei, że jest jeszcze czas, by pokochać męża.
– Jak dotąd nie skarżyła się, że nie chce Korsakowa na męża – rzekł książę, a na jego twarzy malowało się strapienie, w oczach zadrgał niepokój. Maria pojęła w tej chwili własną gafę, bo przecież początkowa niechęć Barbary do przyszłego męża wybranego jej przez imperatorową była ich tajemnicą, którą teraz nieopatrznie odkryła przed ojcem.
– Widać przekonała się do niego. – Naryszkina próbowała się wytłumaczyć i usprawiedliwić siostrę. Jednak ojciec nie do końca jej uwierzył, słowa Marii zrodziły w jego głowie niepokojące myśli. Nigdy nie chciał wbrew woli narzucać córkom mężów, ale w tym przypadku wydawało się, że jest bezsilny: o ich losie decydowała cesarzowa, a wszelkie jego protesty mogły stać się przyczyną jej niełaski, w którą łatwo było popaść.
– Zapewniam cię, papo, że w listach Barbara chwali generała za przyjemny sposób bycia, uprzejmość i troskę, jaką zawsze jej okazuje. Nawet Borys nieraz wspominał, że Korsakow jest bardzo zakochany w Barbarze, a ona wydaje się szczęśliwa.

Close Menu