Signora Fiorella

Henryk wszedł do pokoju i rzuciwszy się na łóżko, zwrócił się do biskupa:
– Co jutro mamy w planach, biskupie?
– Posiedzenie z senatorami, panie.
– Posiedzenie? Co za nudny kraj! Ludzie tu wydają się być stworzeni do mówienia. Słuchaj, ekscelencjo, czy nie dałoby się coś z tym zrobić?- Henryk spojrzał na niego z nadzieją. – No, z tym posiedzeniem jutro.
– Obawiam się, że nie, najjaśniejszy panie – odparł biskup.
– No cóż – westchnął ciężko, naraz skoczył na nogi i spytał z błyskiem w oczach:
– Czy jest ktoś w tym kraju, kto fortuną przebija naszą infantkę? Zresztą, gdybym zjechał całą Europę, podobno nigdzie nie znalazłbym lepszej partii. Tak mówiła moja matka, a ja jej wierzę.
– Wasza wysokość, waszą infantkę – poprawił go biskup, podczas gdy jeden z towarzyszy, niewysoki i rudowłosy Paul Dansey usiadł na krześle. Guy de Lanssac wsparł dłonie o gorący kaflowy piec. Król w tym czasie usiadł na krześle. Filip Desportes ściągnął mu buty z nóg i zaczął masować mu stopy. Walezjusz wzrokiem podążał za snującym się bez celu po komnacie Quelusem.
– Uwielbiam to – powiedział, kierując spojrzenie na Filipa, by zaraz wrócić do rozmowy z biskupem.
– Moja infantka – powtórzył z cynizmem.
– Zapraszała was, panie – odparł biskup.
– I co? Myślisz, że będę do niej chodził? Ona jest brzydka! Kto malował jej konterfekt, który przywiózł mi monsieur Zborowski? Dajcie mi tego łotra! Natychmiast każę go ściąć!
– Czyż fortuna polskiej królewny nie jest warta poświęceń?- odparł Pierre, chcąc skierować myśli króla w innym kierunku.
– Ona ma pięćdziesiąt lat! I podobno ciągle jest dziewicą. Widziałeś kiedyś pięćdziesięcioletnią dziewicę, bo ja nie widziałem. Ale widać jest to możliwe w kraju tak dziwacznym jak ten. Nalej mi wina, Quelusie! – król polecił faworytowi. Hrabia Caylus natychmiast nalał trunku i podał go Henrykowi.
– A może ty, Jean, widziałeś kiedyś tak starą dziewicę?- Walezjusz spytał i przyciągnął Quelusa do siebie za koszulę, która wystawała spod rozsznurowanego wamsa.
– Do dziś żadnej, ale słyszałem o jednej – odparł.
– Kto to taki?- Walezjusz spytał zaciekawiony.
– Królowa angielska.
– Chyba zupełnie przestanę oglądać się za kobietami – Henryk odparł zdegustowany, po czym ucałował usta dworzanina. – Wiesz, że kocham cię, Quelusie, za odwagę, a ciebie Filipie za bystry umysł. A ty, Monluc, powiedz mi, czy chciałbyś by twój syn poślubił kobietę, która mogłaby być jego matką? No, powiedz! – zażądał.
– Gdyby chodziło o koronę, wasza wysokość…
– Jutro posiedzenie rady królewskiej – król odezwał się po chwili, jakby wyrwany gwałtownie z rozmyślań, coś nie dawało mu spokoju. I rzekł naraz stanowczo – Kwestia poślubienia infantki ma być przemilczana.
W tej chwili Walezjusz poczuł na sobie dociekliwe spojrzenia księcia de Nevers, hrabiego Retz i Monluca.
– Jak to?- Pierre zmarszczył brwi.
– Trzeba tę sprawę przeciągnąć. Uprzedźcie Zborowskich i Zamoyskiego, by nikt nie poruszał tej sprawy – Walezjusz napomniał ich, spoglądając na Filipa Desportesa. Dotyk tego młodzieńca coraz bardziej rozgrzewał mu krew. Oczy króla zaszły mdłą, niczego już nie pragnął jak miłości. Odesłał wszystkich z wyjątkiem Filipa. Gdy zostali sami, Desportes pomógł królowi zdjąć odzienie i Henryk nagi wyciągnął się na łożu. Filip ujrzał smukłe, chłopięce ciało Walezjusza. Sięgnął po flakonik olejku lawendowego, roztarł w dłoniach kilka kropel i zaczął masować ramiona króla. Robił to każdego wieczoru, dawał Henrykowi wszystko, czego ten pragnął, w zamian wysłuchiwał jego zwierzeń.
– Masz takie delikatne dłonie, Filipie – powiedział Walezjusz, czując jakąś siłę rozgrzewającą go od środka, a z jego ust dało się słyszeć ciche pomrukiwanie.
– Jak kobieta?- spytał Desportes.
– Nie, nie jak kobieta. Nie ma słowa, które by oddało ich delikatność. Jak przyjemnie… Ale jak pomyślę sobie, że jutro mam spędzić cały dzień na nudnych przemowach polskich panów, odechciewa mi się żyć… Jutro czeka mnie ciężki dzień.
– Ciężar polskiej korony…- powiedział Filip.
– Za kilka dni koronacja… – Henryk zamyślił się. – Już widzę minę mojej matki.
– Królowa jest z was dumna, najjaśniejszy panie.
– Jest zaborcza – poprawił go. – Ale kocham ją. Nie potrafię bez niej żyć. Teraz, kiedy jestem tak daleko od Luwru, czuję to. Ale gdy wrócę do Francji, powiem, że nie potrafię żyć z nią…

Close Menu